Jesteś tu pierwszy raz. To dziwne, bo w Japonii miałeś okazje bywać parokrotnie. Nigdy jednak nie zdecydowałeś się na wycieczkę do Aokigahary. Nigdy, aż do teraz. Co cię do tego skłoniło? Kontuzja, która wykluczyła cię z walki o olimpijskie medale kilka dni przed jej rozpoczęciem? Kłótnia z rodzicami, której byłam świadkiem? Nasze rozstanie? Andreas, co cię, do cholery, skłoniło by przyjechać tutaj pod koniec sezonu? Zadzwoniłeś do trenera i oznajmiłeś mu, że nie pojawisz się na treningu.
Widziałam jak wieczorem jedziesz w stronę lotniska. A ja głupia, tak jak stałam w tamtym momencie, pojechałam tam za tobą...
* * *
Przed przekroczeniem granicy lasu oglądasz się ostatni raz za siebie. Wypatrujesz kogoś, a może tylko tak mi się zdaje. Schowana za starym autobusem widzę jak ciężko wzdychasz i powoli wchodzisz w głąb lasu. Chwilę się waham. Ostatecznie idę tam za tobą. COŚ każe mi iść za tobą. Boję się... dlaczego tutaj? To nie jest odpowiednie miejsce na rozmyślań, Andreas!
Z każdym kolejnym metrem idziesz coraz szybciej. Boję się, że mnie zauważysz. W pewnym momencie przystajesz i powoli odwracasz się za siebie. Padam na ziemię i wstrzymuję oddech. W lesie panuje absolutna cisza. Boję się spojrzeć w górę. Boję się, że zobaczę cię stojącego nade mną. Słyszę jednak, że idziesz dalej. Nie słyszę nic oprócz własnego oddechu i twoich cichych kroków. Utrzymuję bezpieczną odległość, jednak chcę cię widzieć. Chcę cię mieć w zasięgu wzroku... Gdzie ty idziesz, Wellinger?! Co cię zmusiło do przyjazdu tutaj? Nie wierzę, że to przeze mnie. Nie, nie, nie to niemożliwe... To przez kontuzję? Przecież już wracasz do zdrowia, oddawałeś coraz równiejsze skoki... Skąd to wiem? Werner mi wszystko mówił. Cały czas myśli, że jesteśmy razem. Śmieszne, prawda?
W końcu stajesz. Jesteśmy około kilometra od wejścia i zaczynam się bać. Jakie jest moje zdziwienie, kiedy z kieszeni wyciągasz jasny sznur i przewieszasz go przez jedną z gałęzi. Dlaczego nie zareagowałam? Boże, dlaczego?! Przecież stałam niedaleko, wystarczyło jedno słowo... Z otwartymi ustami patrzyłam jak pod gałęzią ustawiasz pieniek i na nim stajesz. Z walącym sercem i łzami w oczach widziałam jak wkładasz głowę w pętlę. Znów wystarczyło jedno słowo. Ja jednak stałam tam jak słup i tylko patrzyłam. Po cichu marzę, że jednak mnie zauważysz i ostatecznie zmienisz decyzję. Ty jednak już postanowiłeś. Zamykasz oczy. Słyszałam jak cicho wypowiadasz moje imię. "Jennifer". W twoim głosie zawarte były wszystkie emocje. Żal. Gniew. Smutek... Musiałam cię uchronić. Widziałam tylko przewracający się pieniek i bezwładnie opadające na pień drzewa ciało. Biegłam w twoją stronę krzycząc. Łzy spływały mi po twarzy, szyi. Ty już byłeś u bram nieba... Klęczałam nad twoim bezwładnym ciałem i płakałam jak małe dziecko. Rozwiązałam pętlę i nie wiem jak, ale znaleźliśmy się u wyjścia lasu. Wyciągnęłam z kieszeni koszuli komórkę i wybrałam numer do twojej siostry. Drżącym głosem powiedziałam jej co się stało. Zaśmiała się i uznała to za kiepski żart. Ja klęczałam przy tobie i płakałam. Twoja mama odebrała po pierwszym sygnale. Jej płacz rozerwał mi serce... Ostatni telefon wykonałam do Wernera. Obiecał, że najszybciej jak się da zjawi się w Japonii. Dlaczego?!
Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego? Udowodniłeś tym, że na prawdę jesteś idiotą... A na twoim pogrzebie uświadomiłam sobie, że cię kocham. Zawsze cię kochałam i będę kochać.
no to ten... Severin wygrał, a ja od dawna chciałam kogoś uśmiercić. dlaczego akurat Andi? nie wiem, może dlatego, że go uwielbiam. enjoy!